Po skandalu w pałacu. Rzetelność i savoir-vivre pani „rzecznik”

Na portalu Kartuzy Info (powołującym się na Chwaszczyno.com), przeczytałem streszczenie mojego tekstu p.t. „Skandal w pałacu z burmistrzem w tle”, uzupełnione oświadczeniem podpisanym przez panią Sylwię Kubryńską – inspektor ds. promocji (tytułującą się rzecznikiem UG).

monitor 001

Cytuję:

„STANOWISKO URZĘDU GMINY ŻUKOWO

Nawiązując do Państwa  artykułu „W gminie Żukowo dzieli się VIP-ów na lepszych i gorszych?” informuję, że autora tekstu Piotra Cackowskiego, na którego się Państwo powołują, nie było na opisywanym poczęstunku. Dziwi fakt, że w Państwa artykule on coś „wyjaśnia”, skoro nie był wcale świadkiem wydarzenia. Zdjęcia, jakie zamieścił jako ilustracje do artykułu pochodzą z zamku w Szwecji i nie mają nic wspólnego z opisywanym wydarzeniem. Jedyny powód, z którego obsługa restauracji zwróciła sołtysowi Przyjaźni uwagę, to nieprzestrzeganie zasad savoir-vivre. Rzecznik Sylwia Kubryńska”.

Stanowisko Urzędu Gminy Żukowo jest, jak rozumiem, oficjalnym stanowiskiem pana burmistrza Jerzego Żurawicza. Odnosząc się do powyższego oświadczenia (korzystając z prawa prasowego), stwierdzam:

1. To, że pan burmistrz świadomie dokonał podziału uczestników obchodów 25-lecia miasta Żukowa na „lepszych” i „gorszych” jest oczywiste. Dowodem są dwa rodzaje zaproszeń na tzw. poczęstunki: do pałacu i pod „namiot” przy Gimnazjum nr 2.

2. W artykule nie napisałem, że uczestniczyłem w leźnieńskim bankiecie. Oświadczyłem, iż treść mojej publikacji oparta jest na rozmowach z panem sołtysem i radnym. Pani Sylwia Kubryńska powinna wiedzieć, że każdy dziennikarz może napisać tekst również o wydarzeniu, w którym nie uczestniczył. Wystarczy, że znane są mu poświadczone fakty. Nie rozumiem więc, po co pani inspektor podkreśla, że mnie nie było na poczęstunku? Eksponowanie nieistotnych szczegółów odbieram jako próbę manipulacji i przede wszystkim odwrócenia uwagi czytelników od istoty problemu, którym było bezzasadne upokorzenie pana sołtysa z Przyjaźni. Niestety pan burmistrz, zamiast przeprosić włodarza tej miejscowości za skandaliczną, kompromitującą Urząd Gminy decyzję, próbuje, za pośrednictwem swojej urzędniczki, naiwnie i nielogicznie się tłumaczyć.

3. Sylwia Kubryńska zarzuca panu sołtysowi nieznajomość zasad savoir-vivre nie wyjaśniając, o co jej konkretnie chodzi. Odbieram to jako kolejną próbę manipulacji i ukrycia rzeczywistego powodu wyrzucenia pana sołtysa z bankietu żukowskiego pryncypała. Poza tym pani inspektor wcielając się w mentorkę ogłady i dobrego wychowania, pokazuje, iż właśnie jej obcy jest savoir-vivre. Pan sołtys nie został zawrócony z przedproża pałacu. Został z niego „wyproszony” po pół godzinie obecności w nim. Cóż więc się raptem stało? Czy takie zachowanie organizatorów przyjęcia świadczy o takcie, kulturze bycia, a zatem o przestrzeganiu zasad savoir-vivre? Czy upokarzanie człowieka jest jedną z takich zasad?  Ponadto pani inspektor napisała o mnie: „on coś wyjaśnia”. On … to oczywiście też jest, wg zasad pani Kubryńskiej, przykład ogłady i dobrego wychowania.

4. W komentarzu bezpośrednio pod moim tekstem (na stronie www.chwaszczyno.com, na którą powołują się Kartuzy Info), pani inspektor napisała również: „Zdjęcia ilustrujące artykuł nie mają nic wspólnego z opisywanym poczęstunkiem w Leźnie. Pochodzą one z zamku w Kalmarze w Szwecji, czego, niestety, autor tekstu nie raczył zamieścić pod zdjęciami (…) to w sposób oczywisty wpływa na rzetelność „relacji”. W sposób oczywisty, to pani Sylwia Kubryńska jest wyjątkowo nierzetelna i kłamie. Pod tekstem jest przecież podpis: Zdjęcia: pc (zamek w Kalmarze – Szwecja).

Stół bażant

Zamek w Kalmarze (Szwecja)

Poza tym „wyproszenie” pana sołtysa z „poczęstunku” nazwano, w oświadczeniu Urzędu Gminy, … „zwróceniem uwagi”. Ot dyplomacja … gminnej urzędniczki i rzetelność właśnie. Nie dość, że ta pani nie dostrzega żółtego napisu pod tekstem (o daltonizm jej nie posądzam), to jeszcze „nie rozumie” treści artykułu, skoro uważa, że zamieszczone zdjęcia nie mają z nim nic wspólnego. Czytając zdumiewający wpis pani Sylwii Kubryńskiej dziwię się, że nie napisała, iż dowodem mojej dziennikarskiej nierzetelności jest również powoływanie się na Władysława Reymonta. Przecież w Leźnie nie było wesela Boryny, tylko bankiet pana burmistrza Jerzego Żurawicza. Nie było też żadnych psów, nawet jednego pieska, a ja sobie pozwoliłem napisać „nie dla psa kiełbasa”. Więcej: „nie dla prosiąt miód”.

Pani urzędnik („rzecznik prasowy”) powinna posypać głowę swojego pracodawcy  popiołem (nie zapominając o swojej), choć trochę spokornieć i przeprosić pana sołtysa. Tylko tyle. Niestety okazuje się, że dla pana burmistrza i wykonawczyni jego poleceń to jest … aż tyle.

Piotr Cackowski


Dodaj komentarz